środa, 10 lipca 2013

Rosół

Witajcie!

Znacie słynną reklamę Amino " Na letnisku, w blokowisku czy w schronisku więc poproszę dziś Zupę Romana". Trzeba przyznać, że bardzo udana, na dokładkę mój mąż Roman jest bardzo podobny do tego Pana z reklamy. I żeby było ciekawiej świetnie gotuje. 

Domem, gotowaniem, sprzątaniem i dziećmi zajmowałam się ja. Ale do czasu, kobieta też człowiek i musi odpocząć. Złożyłam mojemu mężowi propozycję nie do odrzucenia, ja gotuję na tygodniu a w niedzielę gotujesz Ty. Zgodził się bez problemu i tak się zaczęły zupy Romana. 

Niedziela rzecz święta, musi być rosół i schabowy. Początki były ciężkie ale postanowiłam się nie wtrącać, niech się uczy na swoich błędach. Najpierw gotował z książki "Kuchnia polska", ale że każdy ma jakieś przyzwyczajenia więc była też "wariacja a la Roman". Wyszło super nawet się nie spodziewałam. Ale wszystko co dobre szybko się kończy, Roman wyjechał na dwa lata do USA.

I tu zaczęły się schody. Ugotowałam rosół a dziewczyny krzyczą, że nie będą jadły bo nie taki jak tata gotował. Wściekłość mnie ogarnęła bo człowiek się stara a tu masz, nie smakuje! Ogłosiłam więc strajk, dopóki Roman nie wróci rosołu nie będzie!

Po dwóch latach Romek wrócił no ale okazało się, że nasze córki dalej rosołu nie jedzą. 
Pytam dlaczego, przecież tato ugotował? 

Niestety to była tylko wymówka, nasze córki weszły w wiek dojrzewania i wymyśliły sobie taki pretekst żeby nie jeść. Także mamuśki nie dajcie się zwieść swoim córkom...

Brak komentarzy: